Co każdy śmigielanin o wiatrach wiedzieć winien lekcja 3 17 lutego 2014



Dla turysty
prawie figiel
czy to nadal
ten sam Śmigiel?

Gdzie odwieczne
w nim wiatraki?
Odbudujcie je
bez draki!


Utwór ten skreśliła w kronice Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Śmigiel pisarka Łucja Danielewska w trakcie spotkania poetyckiego 30 maja 1979 roku. Ale to nie ta fraszka była zaczynem odtworzenia w Śmiglu wiatraków. Moda na wiatraki przyszła w leszczyńskie niespodziewanie, jak wiatr, przed organizacją centralnych dożynek w 1978 r., których gospodarzem było ówczesne miasto wojewódzkie – Leszno. Z inicjatywy ówczesnego wicewojewody Joanny Krumrej i ówczesnego konserwatora zabytków Wawrzyńca Kopczyńskiego, już nieżyjącego, opracowano program rewaloryzacji wiatraków na terenie województwa.
Nie wszystkie gminy, głownie ze względu na brak fachowców do ich stawiania (praktycznie było ich dwóch) i brak środków finansowych zdążyły na czas. Pierwsza była Miejska Górka. Tam w wiatraku uruchomiono małą gastronomię – podawano w nim nawet pyzy.
W Śmiglu przed dożynkami zdążono postawić dwie miniatury wiatraków – wykonane przez Meblarską Spółdzielnię Pracy w Śmiglu – na placu Wojska Polskiego (poprzednio w tym miejscu stał miniaturowy wiatrak z żerdzi wykonany przez harcerzy na obozie) i placu Rozstrzelanych. Ich fundamentami są autentyczne kamienie młyńskie zabrane z młyniska przy ul. A. Dudycza.
W związku z brakiem wiatraków na terenie Śmigla, należało je porostu kupić, przewieść i postawić. Ówcześni naczelnik Miasta i Gminy Śmigiel (niżej podpisany) i inspektor do spraw budownictwa urzędu miejskiego Stefan Cieśla, który całą operację koordynator, wraz z Franciszkiem Krzyżoszczakiem dokonali penetracji terenu i namawiali właścicieli nieczynnych wiatraków do ich sprzedaży. Zakładano zakup trzech wiatraków (nadano już im imiona: Bonifacy, Pankracy i Serwacy) – zakupiono dwa w Bronikowie i Kluczewie. W jednym z nich miła być mała gastronomia, w drugim – muzeum, a trzeci miał pełnić dotychczasowa rolę – mleć zboże.
Nad ich lokalizacją długo się nie zastanawiano – była oczywista: odsłonięte wzgórze przy trasie E-5, tam gdzie kiedyś stały. Lokalizacji ta miała i tę zaletę, że postawione wiatraki będą widziane z międzynarodowej trasy komunikacyjnej.
Jesienią 1977 roku, w czynie społecznym zakłady pracy, głównie betoniarnia, przygotowały trzy solidne fundamenty. Wiosną 1978 roku zakupione wiatraki zaczęto rozbierać i ich elementy przewozić na plac budowy. oryginalnymi elementami obu wiatraków są: kozły, sztembry, mącznice, kamienie młyńskie, wały, palczaste koła i niektóre belki – te ostatnie uzupełniano bądź słupami po nadziemnej trakcji elektrycznej bądź nowymi elementami. Wiatraki wyposażono w nowe śmigi (po raz drugi wymieniono je oraz dyszel w 1995 roku), dyszle, stropy i opierzenia. Niestety, żaden wiatrak nie wyposażono w urządzenia do mielenia – po prostu, te które zakupiono już ich nie posiadały. Pod koniec 1981 (lub 1982) oba wiatraki przystosowano do zamieszkania. Zelektryfikowano, wewnątrz ocieplono drewnianą okładziną, a w ich pobliżu zbudowano ubikacje i ujecie wody. Olbrzymi wkład pracy w demontażu, transporcie i montażu wiatraków wniosły zakłady pracy, które głównie użyczały ciężkiego sprzętu. Elementy metalowe, między innymi okucia drzwi wejściowych, zamki, klamki, obejmy, „na zawołanie” głównego budowniczego Franciszka Krzyżoszczaka ze Kląskowa wykonywał kowal Kazimierz Kiciński.
Wznoszone z przerwami wiatraki (Krzyżoszczak „obsługiwał” kilka budów równocześnie) w obecnym kształcie stanęły w lipcu 1980 roku.
W roku 1984 (?) zakupiono w rejonie Pelikana trzeci wiatrak – mniejszy niż stojące, przenośny, mający zamiast czterech śmigieł sześć i przystosowany do śrutowania zboża. Posadowiony na trzecim fundamencie, spalił się w 1987 (?) r.

Wiatrak z Bronikowa – to ten drugi patrząc od strony stawu zakupiono w kwietniu 1978 r. od Stanisława Nowaka, syna Wacława. Ten ostatni pochodził z rodziny posiadającej wiatrak w Boguszynie, a po ślubie z Józefą Dworczak odkupił wiatrak od Mateusza Pawłota, który stał na działce, której właścicielem jest Czesław Sroczyński. Pracował jeszcze całą okupację. Spalił się w 1945 roku.
Wacław Nowak, chcąc kontynuować rodzinną tradycję w 1947 roku kupił wiatrak w ... Śmiglu. Rodzina pamięta , ze jego właściciel mieszkał przy ul. J. Kilińskiego, a w transakcji pośredniczył Ludwik Jóźwiak. Gdzie on jednak w Śmiglu stał – nie wiadomo. Po jego przewiezieniu do Bronikowa i postawieniu na działce przy ul. Leśnej 10, właściciel ciężko zachorował i mimo najszczerszych chęci, wiatraka nie uruchomił. Nieczynny niszczał i chyba to skłoniło spadkobiercę do jego sprzedaży. (Dodatkowym argumentem był przydział ciągnika – takie to wówczas były czasy). Tak więc, po 31 latach wrócił do Śmigla.
Do dnia dzisiejszego zachowały się jego najstarsze elementy: kozioł, sztember, mącznica, na której wyryto „Hoffmann 1726”. Niestety, na skutek wycięcia części mącznicy i zastąpienia jej zdrowym płatem dębiny, wycięto też imię owego Hoffmanna. Szkoda. Na bocznych belkach wyryto następujące inicjały, nazwiska i daty: SAH 1809, J.G. Lëbelt, Ernest Brondl 1831, LWR 1832, Carl Gessler, M. Kuntz 1862 ?, R. Kramner 1871, R. Kramer 1874, Erst Keitel 1855. Żadne z tych nazwisk wraz z inicjałami imion nie jest odnotowane ani w spisie młynarzy ani w spisie uczniów młynarskich. Kto zatem uwiecznił się „dla potomności”?

Wiatrak z Kluczewa, (na foto na pierwszym planie), a właściwie jego szkielet, kupiono od Marty Ciorgi, córki Andrzeja Bajona, który zginął w czasie pierwszej wojny światowej. Wdowa powtórnie wyszła za maż za Bernarda Stope, który egzamin mistrzowski zdał w marcu 1925 roku w Kwilczu. Obecnie z tej rodziny w Kluczewie już nikt nie mieszka.
W wiatraku, większym niż ten z Bronikowa, również zachowały się oryginalne najstarsze elementy konstrukcyjne. Z trudem, na jednej z belek (po prawej stronie na wysokości piątego stopnia schód) udało mi się odczytać fragment wyrytego napisu: E. Nuoe (?) i datę 1857. Innych znamion odkryte belki nie uwidaczniają.

Wiatrak w Brońsku (dawniej był to Nowy Białcz) na tym miejscu stoi co najmniej od 1892 r. ten obecny został – na jednej z belek wyryto J. PREOF i datę 1849 – przeniesiony z Rakoniewic, gdzie kupił go Wojciech Ciorga urodzony w 1889 r. Pochodził z Wilanowa i w Białczu ożenił się z Zofią Grycz. zawodu młynarskiego uczył się w grodzisku. Do cechu młynarskiego w Śmiglu wstąpił w styczniu 1925 roku. Zmarł w 1961 r. Wiatrak przejął jego syn Antoni, a po jego śmierci (1989) – syn Wojciech, któremu imię dano po dziadku.
W 1946 roku wymieniono jedną śmigę (wypełniały się żaluzjami) i wprawiono nowy dyszel. W latach `70 dach pokryto nowym gontem. W 1962 r. , gdy do Brońska doprowadzono linie elektryczną, wiatrak wyposażono w metalowe urządzenia do mielenia zboża napędzane energia elektryczną.

Wiatrak w Czaczu (przeniesiony z Wilkowa Polskiego) na tym miejscu stoi co najmniej od 1892 roku. W październiku 1842 r. przeszedł reperację wykonaną przez Franciszka Adamczewskiego, co udokumentowane jest stosownym, ozdobnym, wyrytym na mącznicy napisem. Na niej też farbą napisano: „1896 Kobiałka”. Niewątpliwie dotyczy to Marcina Kobiałki, który egzamin mistrzowski na młynarza zdał 16.04.1884 r. i wtedy też wstąpił do cechu. Być może wiatrak ten w 1896 r. kupił? Od października 1903 do października 1906 r. zawodu młynarza w tym wiatraku uczył się syn Marcina Ignacy (ur. 22.07.1889 w Czaczu), który egzamin czeladniczy zdał 9.10.1906 roku. O egzaminie mistrzowskim brak adnotacji. Do cechu wstąpił jednak dopiero 6.01.1925 r. i do tego czasu niewątpliwie pracował razem z ojcem, który zginął tragicznie w czasie konserwacji koła palczastego – jak opowiadali naoczni obserwatorzy, ciało nieszczęśnika wprawione w ruch obrotowy wybijało gonty dachu.
Oprócz wiatraka Ignacy Kobiałka posiadał jeszcze gospodarstwo rolne. Gdy zaczęło mu się gorzej wieść, wiatrak sprzedał Tomaszowi Szulcowiu, który najpierw wywianował nim córkę Leokadię, która wyszła za Szadego, a po ich wyjeździe w 1933 r. do Francji – córkę Annę, która wyszła za Marcelego Mocka – pracującego w tym wiatraku. Pan Marceli – znałem go osobiście – wiatrak prowadził do 1941 roku, kiedy to objęła go Niemka Wilhelmina (?) i prowadziła do końca wojny. M. Mocka zatrudniono w młynie Rintscha w Śmiglu (Rodzina twierdzi, że młyn w czasie okupacji śmigi posiadał). Po wojnie wiatrak jego właściciel prowadził najpierw do 1954 roku. – „Domiary były tak duże, że się nie opłacało”. Ponownie został uruchomiony w 1957 r., a rok później wyposażono go w napęd eklektyczny i metalowe urządzenia do mielenie. Dzięki zastosowaniu dodatkowego stożkowego koła zębatego, napęd elektryczny mógł też obracać koła młyńskie. Wiatrak pracował do połowy lat 70, pełniąc pod koniec swej działalności funkcję śrutownika.
Marceli Mocek wywianował wiatrakiem córkę Helenę, która wyszła za Marcina Apolinarskiego, a ten z kolei przekazał go córce Krystynie, która wyszła za Tadeusza Botę.
Wiatrak z zewnątrz jest bardzo zniszczony. Bortnica śmiga jest elementem nowego śmiga zakupionego po wojnie z przewróconego wiatraka w Machcinie. Śmigła wypełniały się żaluzjami, którymi starowano z wnętrza wiatraka.
Wewnątrz wiatrak posiada komplet wszystkich, aczkolwiek zniszczonych zębem czasu, urządzeń.

Hubert Zbierski

Śmigiel, Miasto Wiatraków
Śmigiel Travel
Centrum Kultury w Śmiglu