Nieznana śmigielanka cz. I - Barbara z Chłapowskich Dąbrowska 17 lutego 2014

W 1767 r. kupił Śmigiel od Franciszka Sułkowskiego za ogromną jak na ówczesne czasy sumę 700.000 złotych polskich. Ożenił się z Teresą Kwilecką i miał troje dzieci: Józefa – starostę kościańskiego i ojca sławnego później Dezyderego, Barbarę, która wyszła za mąż za Józefa Wilkońskiego i Nepomucenę.
Nepomucena z Chłapowskich z Turwi, nosząca godność kasztelanki międzyrzeckiej, wychodziła dwukrotnie za maż: za Michała Sczanieckiego, któremu w posagu wniosła gotówkę i po owdowieniu w 1781 r. za dalekiego krewnego – siedem pokoleń dzieliło ich od wspólnego przodka – Ksawerego Chłapowskiego. Ich ślub odbył się 10.11.1781 roku w buku. Ksawery Chłapowski urodził się w Niegosławiu (?), nieopodal Drezdenka nad Notecią, który to majątek odziedziczył (?) po śmierci ojca. Dobra śmigielskie, być może, przeszły na Nepomucenę jako scheda po Stanisławie. Stąd zapewne pochodzi przypuszczenie, że Dezydery mógł się urodzić w Śmiglu. Pewnym jest, że ich daleki krewny Ksawery Chłapowski „użytkował (dzierżawił) szwagrowski (a więc Józefa) Śmigiel”.
Ksawery Chłapowski aktywnie uczestniczył w życiu publicznym. Uczył się w szkołach jezuickich. Brał udział w Konfederacji barskiej. Nosił godność podczaszego (choć był to urząd tytularny, ale świadczył o randze osoby go piastującej) wschowskiego nadaną mu przez Stanisława Augusta w 1782 roku. Odznaczony orderem św. Stanisława. Przez obywateli powiatu wschowskiego został wybrany posłem na Sejm Czteroletni 1788 – 1792. Jako poseł zobowiązał się do stania przy Konstytucji 3 maja 1791 r. W 1792 r. został mianowany komisarzem cywilno-wojskowym powiatu kościańskiego oraz ziemi wschowskiej. Była to realizacja Sejmu Czteroletniego powołującej „komisje porządkowe cywilno-wojskowe”. W skład każdej wchodziło 16 obywateli wybranych na dwa lata. Jedna trzecia musiała znajdować się zawsze w miejscu urzędowania. A więc, jak na ówczesne czasy, był to KTOŚ. Ksawery Chłapowski był też dobrym gospodarzem. A trzeba Łopuchowo, położone niedaleko Murowanej Gośliny. Na dobra śmigielskie ponoć składały się dwa klucze.
Z tego małżeństwa urodziło się, wszystkie w Śmiglu, troje dzieci. Wbrew przyjętym zwyczajom podaję od najmłodszego: Stanisław, Klemens i Barbara. Stanisław, gdy dochodzi do pełnoletniości, wyjechała do siostry do Winnogóry. Wstąpił do wojska i po przeszkoleniu został adiutantem generała Jana Henryka Dąbrowskiego.
Klemens w 1985 roku zaciągnął się do pruskiego, ale mającego na czapkach polskie orły, oddziału kawalerii lekkiej skupiającego młodzież szlachecką. Stacjonował w Krotoszynie. Brał udział w wojnie i jako żołnierz pruski dostał się do niewoli francuskiej. Przebywał w obozach wojskowych przeznaczonych dla Polaków, by w końcu trafić do oddziału legii organizowanej w Norymbergii przez gen. Włodkiewicza. Po jej wkroczeniu na ziemie polskie został bezterminowo urlopowany. W lutym 1807 r. wraca do domu. Ojciec posadawia go w Niegosławiu.
No i Barbara.
Urodziła się 30 listopada 1782 roku w Śmiglu. Na drugie imię miała Biblianna, ale wołano na nią Babette lub Lala. Dzieciństwo i wczesna młodość przebiegały jej zapewne według obowiązujących wówczas w szlacheckich domach wzorców, a więc wśród nianiek, bon, guwernantek, a nawet, być może fałszywego markiza Francuza Charles de Malartic, który rezydował w śmigielskim dworku. Pojawił się w nim chyba wtedy, gdy na ziemie polskie przybyła z Francji fala emigrantów popierających Burbonów w czasie rewolucji 1789 r., a opuścił go, gdy do granic państwa pruskiego zbliżały się wojska napoleońskie. Barbara władała dobrze francuskim i niemieckim, słabiej łaciną. Znała historię nowożytną, geografię i literaturę, szczególnie – co zrozumiałe – francuską. Posiadała również wiedzę z przedmiotów ścisłych, w tym również rolniczą i ekonomiczną. Jeździła konno, powoziła zaprzęgami, a nawet – strzelała. Oczywiście znała też taniec, malarstwo, muzykę. W wyniku działań dydaktyczno-wychowawczych Barbara Chłapowska w późniejszym czasie z łatwością weszła na salony, na których swobodnie zachowywała się i rozmawiała z europejską arystokracją oraz koronowanymi głowami.
Barbara, podobnie jak jej bracia, wychowywała się w atmosferze patriotycznej. W dworku Chłapowskich w Śmiglu panowała bogoojczyźniana atmosfera. Ojciec Ksawery był jednym z najbardziej szanowanych obywateli powiatu, zwolennikiem reform.
Z biegiem lat przeistoczyła się w piękną pannę. Była wysoka, smukła, o czarnych włosach i jasnych oczach. Ten typ w dawnej Polsce nie często spotykano, ale wzbudzał on zainteresowanie płci przeciwnej. Z że posiadała cztery atrybuty ówczesnej panny: piękność, pobożność, pracowitość i posag – matka po urodzeniu najmłodszego syna Stanisława aktem darowizny przekazała Barbarze Łopuchowo, wnet pojawili się kandydaci do ręki. pierwszy w 1799 r. Był nim Oktawian Skórzewski, dobry – jak mówiono – szlachcic spod Kalisza. Barbara usłyszawszy o celu przybycia gości, których pierwszy raz miała widzieć, kategorycznie odmówiła wyjścia do nich. Nie pomogły perswazje rodziców. Konkurent z towarzyszącymi mu osobami odjechał z niczym. Po kilku latach zjawił się następny: Jan hrabia Kwilecki, który pozycją, majątkiem i męską urodą słynął w całej wielkopolskiej prowincji. Barbara i Jan znali się już uprzednio – spotykali się w zaprzyjaźnionych domach. Tym razem nie zareagowała gwałtownym wybuchem, ale uprzedzona, potajemnie opuściła dom rodzinny i schroniła się w Łopuchowie, powiadamiając rodziców na kartce o miejscu pobytu. Skandal wisiał w powietrzu. A Barbara, po wizycie w Łopuchowie markiza, który tym razem wystąpił w roli mediatora, powróciła do Śmigla. W czasie zapewne „męskiej” rozmowy z rodzicami, oświadczyła im, że nie widzi powodu, żeby ktokolwiek decydował o jej losie. Chłapowscy na jakiś czas wyłączyli się z życia towarzyskiego. Ojciec obiekt zainteresowania postanowił na jakiś czas ukryć. Wyjechał więc z Barbara do Warszawy, którą znał z poprzednich pobytów. Była to ucieczka od rzeczywistości. W towarzyski świat Warszawy wprowadziła ją „pierwsza dama” Anna Tyszkiewicz, bliska krewna Stanisława Augusta Poniatowskiego. Tu spotyka się m.in. ze Stanisławem Staszicem i Wojciechem Bogusławskim, którego ojciec znał osobiście. Dwa razy była w teatrze, w tym i Bogusławskiego na sztuce Racine`a „Brytanik”. Ale tęskniła za rodzinnym domem, do którego wrócili po niecałym miesiącu.
Śmigielski dworek, siłą rzeczy, choćby ze względu na jego właściciela, nie omijała i polityka. Były to przecież czasy wojen i bardzo licznych przemarszów wojsk. na ziemiach Wielkopolski, które w wyniku rozbiorów dostały się pod panowanie króla pruskiego, pilnie nadsłuchiwano wieści z dalekiej Francji, Włoch oraz ziem niemieckich. Głownie o osobliwych dziejach wojska polskiego na obczyźnie. Niebawem, zaczęli wracać pierwsi legioniści, którzy opowiadali nie tylko o dramatach, ale i o swym dowódcy generale Henryku Dąbrowskim.
Pierwszy raz Barbara o tym człowieku usłyszała mając 12 lat, gdy w 1794 roku maszerował na czele wojska polskiego ze zwycięsko broniącej się Warszawy do Wielkopolski: Kłodawy, Koła, Słupcy, Gniezna, Bydgoszczy i Torunia. Musiała tez być świadkiem przemarszu przez Śmigiel 26 sierpnia 1794 roku oddziału generała Józefa Niemojewskiego, starosty śremskiego, który zmierzał spod Rąbinia w kierunku Słupcy by połączyć się z wojskami powstańczymi dowodzonymi przez J.H. Dąbrowskiego. Ale w międzyczasie były Maciejowice.
Wraz z legionistami z Włoch w poznańskie przybył też Antoni, przechrzczony na Amilkara, Kosiński, który w Italii pierwszy otrzymał od Bonapartego zgodę na formowanie oddziałów z Polaków. Przylgnęło do niego miano pierwszego legionisty. Dotarł też i do Chłapowskich w Śmiglu, zjednując sobie sympatię i poważanie domowników. Dąbrowskiego, który w oczach niektórych Polaków był postacią dwuznaczną, nieco zdumionym gospodarzom scharakteryzował krótko: „Wielki mąż. Wielki żołnierz.”
Ogromne wrażenie, prowadzące do euforii, na Wielkopolanach wywarła wiadomość o porażce połączonych sił rosyjsko-austriackich pod Austerlitz w 1805 roku. Wojska napoleońskie zbliżały się do granic dawnej Polski. Trzeciego listopada weszły do Poznania. Nieco wcześniej Barbara opuściła Śmigiel i udała się do Poznania. Zatrzymała się w pałacyku zaprzyjaźnionych od dawna z ojcem Mielżyńskich. Pobyt swój przedłuża, powróciła w połowie listopada. Gospodarze oczekują z zagranicy gościa – kolegę Józefa Mielżyńskiego z ławy poselskiej, Józefa Wybickiego, który ma towarzyszyć gen. Dąbrowskiemu. Oboje zamieszkali w tym samym pałacu co i Barbara. Barbara spotkała się po raz pierwszy z gen. Janem Henrykiem Dąbrowskim w poznańskim ratuszu. pewne jest, że prezentacji córki Ksawerego Chłapowskiego dokonał Józef Mielżyński. Barbara ujrzała przed sobą człowieka o nieciekawej powierzchowności. „otyły nieco, twarz nieładna (naznaczona gęstą siateczką żyłek), okrągła, bez wyrazu, postać niewojskowa” – scharakteryzował generała Aleksander Fredro. Wszystkim było wiadomo, że generał ubierał się niedbale. Ale posiadał za to zaletę: był niezwykle towarzyski, w wielu językach w ujmujący sposób prowadził konwersację. Był też bawidamkiem. W czasie rozmowy, której tematem były zapewne losy Klemensa, musiał na Barbarze wywrzeć niesamowite wrażenie. Było tez i odwrotnie. Świadek rozmowy, J. Mielżyński później zapisał: „Córka podczaszego wschowskiego wielkie wrażenie na generale wywarła”.
Po powrocie do Śmigla, Barbara, wyręczając częściowo ojca, który poddał się licznym publicznym obowiązkom, zajmuje się administrowaniem majątku. Wydarzenia polityczno-wojenne błyskawicznie następują po sobie. Może będzie wolna Polska? Napoleon przyjeżdża do Poznania, skąd udaje się do Warszawy, od Polaków chce 30 tysięcy wojska. Podpisany w Tylży traktat w 1807 roku miedzy Francją i Rosją na rozpalone głowy Polaków był kubłem zimnej wody. Tylko Księstwo Warszawskie? Ale wojna się skończyła. Napoleon nagradza nie tylko medalami i orderami, ale i dobrami. Jan Henryk Dąbrowski jako donację (dobra ziemskie nadane za zasługi, w nagrodę) otrzymuje dobra winnogórskie pod Poznaniem, majątek piękny i wielki, świetnie zagospodarowany, należący ostatnio do dóbr królewskich. jego wartość określano na milion franków. Rocznie dawał 50 tysięcy.
„Będziemy z generałem sąsiadami” – pisał śmigielski Chłapowski do Mielżyńskiego. Chociaż obie miejscowości dzielił szmat drogi, Ksawery wraz z innymi szlachcicami powiatu pojechał do Winnogóry złożyć jej nowemu właścicielowi uszanowanie. Niestety gospodarz przebywał gdzie indziej.
W dalszym ciągu trwały dyslokacje wojsk. Przez Śmigiel przeszedł, zmierzając do Rawicza 12 pułk piechoty. W dworze Chłapowskich nastąpiło rozkwaterowanie wojska, a dla starszyzny w pałacu wystawiono ucztę. Brała w niej też udział i Barbara, którą, dla żartu, wpisano na listę nadliczbowych oficerów tegoż pułku.
Dwudziestopięcioletnia wówczas Barbara była niezmiernie ciekawa życia i chętnie uczestniczyła we wszystkich wydarzeniach, które zasługiwały na utrwalenie w pamięci. Ponoć z ciekawości 3 września 1807 r. pojechała do Rawicza na uroczystości, które dziś określilibyśmy: powitanie wojska i zbratanie się z nim mieszkańców. Przybył tam też i generał Dąbrowski. Doszło do ich drugiego spotkania. Podobno dla otoczenia zainteresowanie Dąbrowskiego Barbarą, od pierwszego ich spotkania w Poznaniu, było dostrzegalne. Stąd naturalną koleją rzeczy była następnego dnia, 4 września 1807 roku wizyta Jan Henryka Dąbrowskiego w Śmiglu, gdzie bawił kilka dni. Mimo, że czasy były ciężkie, gościa podejmowano po staropolsku. Zapewne zjechało do Śmigla najbliższe sąsiedztwo, starszyzna szlachecka, oficerowie, duchowni. Niewątpliwie kulminacyjnym momentem pobytu były oświadczyny Dąbrowskiego o rękę Barbary. Józef Chłapowski z Turwi doniósł swemu synowi, a kuzynowi Barbary, Dezyderemu lakonicznie: „Basia, zdaje się, wyjdzie za generała”. A inny świadek tej uroczystej podniosłej chwili, późniejszy oficer armii Księstwa Warszawskiego, Paweł Turno zapisał w swym dzienniku: „...wszyscy mieliśmy łzy w oczach, gdy okryty siwizną i sławą narodową Dąbrowski ukląkł i poprosił Barbarę o rękę”. Przy zrękowinach ustalono, że ślub odbędzie się w Śmiglu, a poślubieni zamieszkają w Winnogórze, którą Nepomucena z Barbarą niebawem obejrzała, by się zorientować co do niezbędnych rzeczy do wyposażenia pałacu. Jan Henryk Dąbrowski miał w tym czasie 52 lata, Barbara 25. Był wdowcem. jego pierwszą żoną była Gustawa Małgorzata Henryka von Rackel, która zmarła w 1803 roku. Z tego małżeństwa zrodziło się pięcioro dzieci, z których w dniu oświadczyn żyło dwoje: córka Karolina we Włoszech i syn Jan Michał Henryk, któremu ojciec z donacji darował ekonomię pyzdrską z miastem Pyzdry. Osiadł na terenie swego majątku w ratajach niedaleko Konina. Plany jednak zmieniono i ślub rodem ze Śmigla Barbary Chłapowskiej z gen. Janem Henrykiem Dabrowskim, odbył się 5 listopada 1807 roku w Poznaniu, w rocznicę przybycia tam Dąbrowskiego z Wybickim.
Barbara miała na sobie białą suknię z niebieskimi przebraniami, co podobno pięknie uwydatniało ciemny kolor jej włosów. Generał na tę uroczystość włożył mundur legionowy, w którym asystował napoleonowi w czasie jego obydwóch koronacji. Ponoć trzeszczał w szwach, a nie dopięte guziki zostały zasłonięte przez przecinające pierś generała wstęgi: Wielkiego Orła Legii Honorowej oraz Komandorii Korony Żelaznej Lombardii. Uroczystość kościelna miała miejsce w katedrze, świecka – w ratuszu. Rząd w Warszawie (Księstwo Warszawskie, w którym Napoleon oddał tron królowi saskiemu Fryderykowi Augustowi) wyręczył się Amilkarem Kosińskim, co w pewnym sensie było nietaktem, gdyż w latach dziewięćdziesiątych Kosiński spiskował przeciw Dąbrowskiemu, a nawet usiłował spowodować, by mu odebrano dowództwo legionów. Pamiętał to chyba i niefortunny przedstawiciel rządu, gdyż w zasadzie zwracał się tylko do Barbary, której w imieniu rządu wręczył wspaniały prezent, klejnot iście królewski – broszę z brylantem dwunastokaratowym, w obramowaniu dziesięciu jednokaratowych. po wyjściu nowożeńców z ratusza, zgromadzona ludność powitała ich burzliwą owacją. Odbyła się defilada oddziałów wojska oraz gwardii narodowej. W wielu punktach iluminowanego miasta grały orkiestry wojskowe. Przyjęcie na cześć nowo poślubionych wydano w domu zaprzyjaźnionych Mielżyńskich. Następnego dnia Barbara i Jan Henryk dąbrowscy wyjechali do Winnogóry, gdzie zamieszkali.

Barbara Chłapowska wyszła za mąż za człowieka, którego życiowa dewiza brzmiała: „Przez Niego do Niej” i była wyryta na piedestale popiersia napoleona, które stało w Winnogórze. Wierzył głęboko, że przy Jego ű– Napoleona boku dojść można do Niej – Polski wywalczonej rękoma Polaków w przymierzu z wojskami francuskimi. I Barbara była tego świadoma. Towarzyszyła swemu mężowi w licznych jego wyprawach wojennych, w czasie których zahartowała się i usamodzielniła „nabrała męskiego uczucia honorowego, żelaznej woli i gotowość poświęcenia się dla kraju”.

Hubert Zbierski

 
Śmigiel, Miasto Wiatraków
Śmigiel Travel
Centrum Kultury w Śmiglu