Fritz von Hoffmannswaldau z Koszanowa – dokończona historia. 17 lutego 2014

Fritz von Hoffmannswaldau, właściciel ziemski z Koszanowa koło Śmigla, podobnie jak wielu innych obywateli polskich narodowości niemieckiej, co do których istniało uzasadnione podejrzenie o antypaństwowe i antypolskie działania oraz przekonania, został 1 września 1939 roku internowany na podstawie zarządzenia starosty kościańskiego Tadeusza Karpińskiego, działającego w oparciu o ustawę o stanie wyjątkowym z 22 lutego 1937 roku. Taktyka ta miała na celu zmniejszenie zagrożenia masową dywersją poprzez aresztowanie szczególnie aktywnych członków niemieckiej V kolumny. Przeprowadzenie tej operacji w skali kraju zaplanowano na lipiec 1939 roku, ale naciski dyplomatyczne Francji i Wielkiej Brytanii sprawiły, iż odkładano ją praktycznie do ostatniej chwili. W powiecie objęto akcją około 300 tzw. Volksdeutschów, mężczyzn zdolnych do noszenia broni, z czego kilkadziesiąt osób mogło pochodzić z terenu gminy Śmigiel, która była nie tylko jednym z większych ośrodków mniejszości niemieckiej w Wielkopolsce, ale także znaczącym centrum nazizmu i aktywną placówką wspomnianej już V kolumny (m.in. grupa Heinricha Hentschela z Nietążkowa). Internowanych z całego powiatu zgromadzono w Kościanie w sali Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” a następnie skierowano w pieszej kolumnie pod eskortą na wschód, do Berezy Kartuskiej, gdzie planowano utworzyć obóz dla internowanych z terenu zachodniej Polski. Prewencyjne działania polskiej administracji objęły oczywiście nie tylko Ziemię Kościańską, ale przeprowadzono je równocześnie na terenie całego kraju.

W październiku 1939 Niemcy utworzyli specjalną komisję dla przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie. Przesłuchano i zaprotokołowano zeznania wielu uprzednio internowanych osób. Pośpiesznie i z dużym rozmachem starano się udokumentować i udowodnić rzekome polskie zbrodnie na przedstawicielach mniejszości niemieckiej w Wielkopolsce i w okolicy Bydgoszczy. W opublikowanym w Berlinie w 1940 roku obszernym dokumencie („The polish atrocities against the German minority in Poland”, Berlin 1940 [Polskie zbrodnie przeciwko niemieckiej mniejszości w Polsce], opracowanie w języku angielskim: Hans Schadewaldt, Wydawnictwo Volk und Reich, Berlin 2001) starano się wykazać śmierć ponad 58 tysięcy zabitych i zaginionych osób przyznających się do niemieckiego pochodzenia! Rzeczony materiał dotyczy głównie antypolskiego powstania Niemców w Bydgoszczy we wrześniu 39 roku, jednak i Wielkopolsce poświęcono w nim sporo miejsca. Dzięki temu lektura tego, co tu dużo mówić, skrajnie antypolskiego opracowania pozwala, z pewnymi zastrzeżeniami, na ustalenie między innymi przypuszczalnych losów niektórych mieszkańców gminy Śmigiel, którzy z wrześniowego internowania nigdy nie powrócili. Fritz von Hoffmannswaldau, jak zapewne większość wówczas aresztowanych śmigielan, trafił najpierw na tutejszy posterunek policji.

Teza jakoby zginąć miał między Czaczem a Kościanem nie znajduje potwierdzenia, albowiem jego nazwisko przewija się dwukrotnie w zeznaniu złożonym w Poznaniu przez Georga Dreschera, rolnika z Czempinia, na okoliczność śmierci lekarza medycyny nazwiskiem Staemmler z Bydgoszczy. Georg Drescher zatrzymany został przez polską policję w sobotę 2 września o godzinie 6 rano i z grupą internowanych Niemców z Czempinia skierowany pieszym marszem do Śremu. Tam doszło do połączenia internowanych między innymi z Leszna i Kościana. W grupie tej, liczącej około 300-400 osób, Drescher wymienia nazwiska między innymi właściciela majątku Parsko koło Wonieścia, barona Rudolfa von Gersdorffa oraz właśnie Fritza von Hoffmannswaldau. Być może Drecher nie znał dokładnie jego nazwiska a być może piszący protokół policjant źle go zrozumiał, dość, że w zeznaniu tym zapisano go jako: „Hoffmann-Waldau, właściciel ziemski z Koszanowa koło Śmigla” (w dokumencie znowu błąd w niemieckiej nazwie miejscowości; podano Kurschen near Schmiegel zamiast Kuschen; przemieszanie niemieckich i angielskich słów wynika z faktu, iż dysponuję jedynie publikacją zeznań w języku angielskim – G.N.). Nie mniej poprawność fonetycznego brzmienia nazwiska w połączeniu z miejscem pochodzenia pozwala na pełne potwierdzenie tożsamości. Dzięki informacji, iż w grupie Georga Dreschera znajdowali się także inni internowani z powiatu kościańskiego, na podstawie porównania jego relacji z kilkoma innymi (m. in. Waltera Kabscha z Parska i pastora ewangelickiego Jana Leszczyńskiego z Kościana), można pokusić się o w miarę dokładne ustalenie kalendarza i trasy przemarszu. Kościańscy Niemcy, a z nimi i Fritz von Hoffmannswaldau, skierowani zostali forsownym marszem przez Kawczyn i Czempiń do Śremu (2.09) a potem Środy Wlkp. (3.09). Następne etapy to: Miłosław – Pyzdry (4.09), Słupca – Konin – Tuliszków – Tarnowa – Turek (5-11.09) i Koło (12.09). To właśnie na odcinku między Koninem a Kołem miały rozegrać się tragiczne wydarzenia, w wyniku których śmierć ponieśli zarówno Rudolf von Gersdorff z Parska jak i Fritz von Hoffmannswaldau. Pierwszy z nich, według relacji kilku świadków, zginąć miał z ręki polskiego konwojenta między Koninem a Turkiem (za pastorem Leszczyńskim, prawdopodobnie 10 lub 11 września w okolicy wsi Teresina). Von Hoffmannswaldau tego dnia, w zamieszaniu, jakie wybuchło na trasie przemarszu, prawdopodobnie w Tuliszkowie lub wsi Tarnowa, odniósł (wg relacji Georga Dreschera, który miał być naocznym świadkiem tego zdarzenia zanim zbiegł z konwoju) kilka poważnych ran (siedem pchnięć bagnetem - znowu za Drescherem). Drescher schwytany przez patrol polskiej piechoty zostaje odstawiony do aresztu w Turku i ponownie spotyka rannego Fritza von Hoffmannswaldau. Dzień później, 12 września konwój a z nim właściciel Koszanowa, wyrusza forsownym marszem w kierunku Koła, które osiąga około godziny 22. Trudów tej wędrówki Fritz von Hoffmannswaldau miał nie wytrzymać (dosłownie: stracił swoje życie - z zeznań Georga Dreschera).

Policja niemiecka w listopadzie 1939 dysponowała już zeznaniem na okoliczność śmierci Fritza von Hoffmannswaldau, zatem nie dziwi fakt, iż 14 tegoż miesiąca, żona jego, Maria Luisa, zażądała wydania aktu zgonu męża, podając jako miejsce śmierci drogę w okolicy Turku. 26 listopada w niemieckim dzienniku „Ostdeutscher Beobachter” opublikowano zbiorowy nekrolog niemieckich właścicieli ziemskich i rolników z rejonu Śmigla, którzy zginęli we wrześniu na trasie przemarszu z Kościana do Koła. Na pierwszym miejscu umieszczono nazwisko właśnie Fritza von Hoffmannswaldau, właściciela majątku w Koszanowie.

Czy jego ciało zostało odnalezione? Czy znalazło się w jednej z 77 trumien ustawionych 16 i 17 grudnia 1939 roku na śmigielskim rynku? Gdzie został ostatecznie pochowany? Na te pytania niestety nie znalazłem odpowiedzi.

Całą sprawę starałem się przedstawić jak najbardziej obiektywnie. Śmierć ludzka w każdych warunkach, nawet w zamieszaniu wojennym, jest zawsze poważną sprawą. W czasie ataku Niemiec hitlerowskich na Polskę w wrześniu 1939 roku mieliśmy do czynienia z bezprzykładnym aktem agresji totalitarnego państwa na swojego słabszego sąsiada, agresji wyrażonej zmasowanym uderzeniem hitlerowskich armii nie tylko na wojsko polskie i obiekty państwowe, ale także na ludność cywilną naszego kraju. Co gorsza, do poczynań tych świadomie przygotowywano i włączano część obywateli polskich niemieckiego pochodzenia. Pełen obraz tych działań dał w swoim przemówieniu w grudniu 1941, na capstrzyku partyjnym w Olszewie koło Starego Bojanowa (niem. Wulsch) ówczesny landrat kościański i zarazem powiatowy przywódca partii NSDAP, dr Helmut Liese, charakteryzując działania młodego barona Gero von Gersdorffa z Parska:

Niestrudzenie wędrowałeś po niemieckich wioskach i dworach tego kraju, bez przerwy biłeś w bęben, by obudzić śpiących i uczynić wątpiących silnymi. Powoływałeś do życia jedną po drugiej grupy miejscowe, podczas więcej niż tysiąca zebrań, pełnymi entuzjazmu słowami, z pełnym sercem, pozyskiwałeś ludzi niemieckich. Nie ulegałeś trudom, pełnej wyrzeczeń pracy codziennej, gdy musiałeś walczyć z wrogimi polskimi władzami. Powtarzając bez przerwy, wpajałeś ludziom twojej krwi wiarę w Niemcy i w wyzwolicieli a jako narodowościowy przywódca mówiący niemieckim językiem nie ustałeś, aż skierowałeś wzrok wszystkich swoich towarzyszy na naszego wyjątkowego Führera [Adolfa Hitlera – G.N.]. To głównie Ty skupiłeś niemiecką młodzież tego kraju, do ich młodych i gotowych do wiary serc wrzuciłeś ziarno naszego narodowosocjalistycznego światopoglądu, które dziś, dzięki twojej niestrudzonej pracy wydało w tym kraju tak cudowny plon.” (Kostener Heimatblätter, październik 1943, s. 157-158. Gero von Gersdorff, Sturmbannführer-SS oraz Bannführer-HJ [organizacji Hitler Jugend] chorągwi [Bann] Leszno-Kościan, syn Rudolfa, właściciela majątku Parsko, który zginął tragicznie podczas przemarszu kościańskich Niemców internowanych we wrześniu 1939 roku.

Sam Gero, również internowany przez polskie władze 1.09 w Bydgoszczy, przeżył przemarsz z tego miasta do Łowicza, gdzie aresztowanych Niemców odbiły z rąk polskich oddziały Wehrmachtu – G.N.).

Jaki to cudowny plon wydały nazistowskie działania? Propagandzie hitlerowskiej skutecznie udało się przeciwstawić mniejszość niemiecką ludności polskiej, wywołać w niej psychozę wojenną i poczucie zagrożenia ze strony Polaków a także gotowość do zbrodni. Rozzuchwaleni wrześniowym zwycięstwem i żądni odwetu, miejscowi folksdojcze przygotowali polskim sąsiadom i współobywatelom krwawą zemstę. Place Kościana, Śmigla i wielu innych miejscowości spłynęły polską krwią. Rozszalał się nazistowski terror na niespotykaną dotąd w dziejach ludzkości skalę i trwał przez cały koszmar okupacyjnej nocy. Wracając dzisiaj do tych czasów, wskrzeszając ówczesne demony w nowo kreowanym sądzie dobra i zła nie zapominajmy nigdy o zwykłym, ludzkim wymiarze tej tragedii.

Grzegorz Nowak z Parska

Śmigiel, Miasto Wiatraków
Śmigiel Travel
Centrum Kultury w Śmiglu