„Ruch zastąpić może wiele leków, ale żaden lek...” 24 lipca 2020
WŚ nr 3/07
Jakże trafne są słowa Wojciecha Oczki! I do dziś nie straciły niczego ze swej słuszności. Będą nadal głosić mądrą prawdę – dla zachowania zdrowia!
Kim był Wojciech Oczko?
Urodził się ok. 1537 r. w Warszawie, zmarł w 1599 r. w Lublinie. Lekarz nadworny i sekretarz Stefana Batorego, któremu towarzyszył w wyprawach wojennych, lekarz nadworny Zygmunta II I Wazy, jeden z twórców medycyny polskiej.
Studiował w Krakowie, Padwie i Bolonii, gdzie uzyskał doktorat medycyny. Autor dzieła „Cieplice...” – traktatu o leczeniu balneologicznym, w którym pierwszy określił wskazania i przeciwwskazania do leczenia balneologicznego oraz zalecał skojarzone leczenie balneofarmakologiczne. Dzieło napisane w języku polskim. Autor pierwszej polskiej terminologii medycznej. Szpital w Śmiglu nosi jego imię.
Ta tytułowa maksyma „wpadła mi w ręce” stosunkowo niedawno, ale – o dziwo – realizuję ją przez całe życie. Zawsze towarzyszyła mi chęć poznawania świata. Moje obecne zainteresowania to dzieje najbliższej okolicy, historie rodów ziemiańskich, ich dokonania dla dobra Ojczyzny nie tylko w walce, dla utrzymania ziem przy Macierzy, ale i podnoszenie kultury. Świadectwem bogactwa polskiego dorobku w sztuce i architekturze są m.in. kościoły – i nie tylko. To także dworki i pałace, nieraz, niestety, opłakany dziś ich stan – wynik tragicznego dla ich właścicieli dekretu z 1944 r. Szczególnie zgłębiam dzieje rodu Chłapowskich – to odziedziczyłam w genach po mojej przedwcześnie zmarłej Mamie, urodzonej w Wyskoci, wiosce sąsiadującej z Turwią. Gospodarność, umiłowanie kraju i pobożność potomków wielkiego Dezyderego stały się wzorem dla chłopskich rodzin. Przydrożne kapliczki na rozstajach dróg – nasz narodowy symbol, żywa tradycja naszych przodków, którzy stali wiernie pod „znakiem krzyża” – to chwyta za serce i uczy pokory. űródłem wiedzy są też cmentarze – to bogata kronika przeszłości. Fascynuje mnie także przyroda o każdej porze dnia i roku.
Jak realizuję moje zamierzenia?
Podstawowym środkiem lokomocji, by dotrzeć do celu, jest... rower. To z całą pewnością mądry wehikuł – tani (nie płacę za paliwo), wszędzie dotrę – drogą polną, duktem leśnym, a przez łąki i rowy… można przenieść! A ile korzyści dla zdrowia! Właśnie ruch! To przecież motto tegoż artykułu.
W 2006 r. – od maja – „nakręciłam” ponad 4 700 km. W porze jesiennej słoty i zimą przygotowuję plany, korzystając z map turystycznych. Szukam widomości na temat interesujących mnie obiektów, miejscowości. Nieraz zaplanowana „wyprawa” czeka rok lub dłużej na realizację, a to z powodu np. nieprzychylnej pogody – nie lubię silnych wiatrów!, czy też różnych innych przeszkód. Chętnie uczestniczę też w wycieczkach autokarowych – krajowych i zagranicznych, a było ich w ostatnich latach niemało. Do tego wędrówki szlakami górskimi – piękny wypoczynek!
Na jednodniowe wycieczki – kółeczka, tzn. do celu i powrót, polecam m.in. Dolsk przez Lubiń, rezerwat Miranowo - ponad 90 km.
Koszuty k/ Środy Wlkp. – koleją do Mosiny – rowerem – Rogalin, Kurnik, Bnin, Łękno, Śnieciska – tu pokłoń się ks. Cezaremu i... Koszuty – koniecznie trzeba zajrzeć do autentycznego dworku z drugiej połowy XVII I w., zarazem Muzeum Ziemi Średzkiej; z powrotem: Słupia Wielka, Śnieciska, Bożydar, Biernatki, Kórnik, Mosina – koleją do St. Bojanowa – ponad 100 km.
A może Kopaszewska Droga Krzyżowa. Ze Śmigla przez Przysiekę St. i Gniewowo do Gryżyny, dalej Osiek, Wławie, Kopaszewo – kaplica przy pałacu (27km). Teraz oznakowanym szlakiem do Rąbinia. Przy kościele, nekropolia Chłapowskich - źródło wiedzy o Chłapowskich, od nestora Stanisława aż po Dezyderego (1913-1997), syna Mieczysława, właściciela Kopaszewa, rozstrzelanego w 1939 r. Powrót przez Turew –spacer po otaczającym pałac parku, spojrzenie na dwa stawy, które „pochyliły ku sobie oblicza jak para kochanków” (A. Mickiewicz „Pan Tadeusz”). Warto uzupełnić wiedzę lekturą „Wspomnienia z Turwi” Krzysztofa Morawskiego. W Racocie – pałac, w którym gościł prezydent I I Rzeczypospolitej Stanisław Wojciechowski. Wracamy do domu przez Kościan-Gurostwo, Przysiekę Polską, a stąd przez Bruszczewo lub Czacz. Na liczniku ok. 80 km.
Teraz do Górska. Przez Bucz, Sączkowo, w lewo drogą polną do Błotnicy, dalej Radomierz i skręcamy w lewo do skrzyżowania trzech leśnych traktów. Przystanek przed kapliczką z rzeźbą św. Franciszka – to dzieło artysty Mariana Murka. Jeszcze 3 km i jesteśmy w Górsku – zwiedzamy Galerię Ptaków oraz płaskorzeźby do „Pana Tadeusza” wg. Andriolli'ego – to również plon pracy M. Murka. W drogę powrotną udajemy się przez las do Dominic, skąd wybieramy np. trasę Boszkowo, Charbielin –można zajrzeć do Sanktuarium Maryjnego. Z drogi do Biskupic skręcamy w lesie do Trzebidzy – „Czajkówki”, dalej lasem do byłych Katarzynek. Te dwa folwarki wchodziły w skład majątku w Morownicy, którego właścicielem do 1945 r. był Aleksander Caesar. Z Poświętna drogą polną do Poladowa i po ok. 60 km wracamy do Śmigla.
Zachęcam też do wyruszenia na Szlak Mickiewiczowski – ponad 100 km. Koleją udajemy się do Rydzyny. Zwiedzamy zamek, rezydencję królewskiej rodziny Leszczyńskich i książęcej Sułkowskich. Dalej przez Pomykowo – Poniec – Rokosowo – Drzewce – Oporowo – Lubonię do Pawłowic (rezydencja Mielżyńskich przez ponad 300 lat). Dojeżdżamy do Osiecznej i np. przez Drzeczkowo wracamy do Śmigla. Każda z tych miejscowości ma bogatą historię, ciekawe dworki i pałace, w Osiecznej – zamek. W Drzewcach urodził się hr. Jan Zółtowski, ostatni właściciel Czacza, spoczywający wraz z żoną na przykościelnym cmentarzu.
Teraz bierzemy kurs na Manieczki – dworek Józefa Wybickiego, dalej do Jaszkowa, gdzie od 1995 r. potomek Dezyderego Chłapowskiego, Antoni Chłapowski, mozolnie, ale z konsekwentnie dążąc do celu stworzył Centrum Hippiki, Międzynarodowy Ośrodek Sportów Jeździeckich.
W drodze powrotnej można jeszcze zaliczyć np. Brodnicę, Szołdry, Czempiń – a przedtem poczytać, jacy wielcy patrioci tu zamieszkiwali. Z Czempinia pociągiem do Starego Bojanowa, bo „w nogach” ponad 100 km, a i dzień chyli się ku wieczorowi.
Wybierzmy się jeszcze do Gościeszyna – przez Nowy Świat, Borek, Kluczewo, Siekówko do Tarnowej – droga wiedzie przez łąki, rankiem można spotkać tu żurawie. Dalej przez Błocko do Gościeszyna. Zachwycający swą architekturą pałac Kurnatowskich (dziś Dom Dziecka). A na kościele tablica upamiętniająca nieustraszonego organizatora wojny podjazdowej w latach szwedzkiego potopu – Krzysztofa Żegockiego, zmarłego w Gościeszynie w 1673r., Spoczywającego w tym kościele. Wracamy do Błocka. Drogą prowadzącą przez łąki (10 km) dojeżdżamy do Przemętu. W niedzielę można posłuchać przecudnego koncertu dwóch dzwonów, wzywających wiernych na mszę św. do barokowego pocysterskiego kościoła św. Jana Chrzciciela, zbudowanego w latach 1651-90. Powrót do Śmigla przez Dębinę, Bucz, Hubertówkę - ok. 75 km.
Podałam kilka przykładów ciekawych tras, ale tylko w zarysie. Zwykle są one wszechstronne – podziwiam piękno przyrody, uzupełniam wiedzę...
Czy trudno nakręcić np. 100 km. w jednym dniu? Nie!
Najpierw mam opracowaną dokładną trasę, niezbędne mapy – zawsze przy sobie. I sprawny rower! – oraz nagromadzoną wiedzę, wg zasady – „Im więcej wiesz, tym więcej widzisz”. Nie realizuję planu, gdy nie sprzyja pogoda – np. upał – wtedy staram się wrócić do 1100, a wyruszam „skoro świt”, a więc ok. 500. Wówczas jest mi dany cały majestat natury – poranna rosa, opary nad łąkami, wschód słońca, stada saren na żerowiskach, trele i świergoty skrzydlatych. I ten spokój, „namacalna” cisza. Dojeżdżam do poszczególnych celów, obserwuję, notuję i mam satysfakcję, że się udało… A jeśli nieco pobłądzę, to też zaliczam na plus – w życiu niejednokrotnie bierzemy poprawki.
Podsumowując, każda „wyprawa” to wielka korzyść – nie tylko dla intelektu, ale nade wszystko dla zdrowia fizycznego i psychicznego. Noc przesypiam bez leków.
W naszym kraju jest wiele atrakcyjnych miejsc, które chciałabym jeszcze zobaczyć. Może ktoś dysponuje wolnym czasem, „kocha” rower, ma szeroko otwarte nie tylko oczy, ale i serce oraz duszę czułą na piękno. Jeśli będziemy „patrzeć w tym samym kierunku”, będzie nam raźniej i bezpieczniej.
Rzuciłam hasło, czekam na odzew. Moje warunki – wstać wcześnie, nie narzekać w drodze, posiadać szerokie horyzonty i... mimo zmęczenia być zadowolonym!
T.A.