Wspomnienie sprzed 50 lat 17 lutego 2014

Po zapisaniu i apelu, co miało miejsce w uliczce gdzie obecnie jest sklep monopolowy, wydano nam łopaty i kilofy i w liczbie około 15 robotników skierowano na cmentarz ewangelicki. Po wymierzeniu w kwadracie około 15x15 m polecono kopać dół do głębokości 2 metry.
Dół kopaliśmy przez 6 dni pod masowy grób dla miejscowych Niemców, którzy internowani stracili życie w czasie wojny obronnej we wrześniu 1939 r.
Pamiętamy, że w tym samym czasie, gdy kopaliśmy masowy grób, zwożono do dawnego kościoła ewangelickiego trumny (obecnie kościół pod wezwaniem Św. Stanisława Kostki). W trumnach tych znajdować się miały zwłoki Niemców internetowych, których ciała rozpoznały rodziny gdzieś w centralnej Polsce. Mogło to być na pewno na początku listopada 1939 r. gdy na tynku w Śmiglu ustawiono naprzeciwko ratusza tyle katafalków o wysokości około 1,5 metra, ile znajdowało się w kościele trumien. Pomiędzy rzędami katafalków ustawiono słupy, na których umocowano pochodnie. Zapalono je w czasie ceremonii pogrzebowej.
Uroczystości pogrzebowe odbyły się w niedzielę i w tym czasie nie wolno nam było Polakom opuszczać domów.
Po uroczystościach opowiadali Niemcy, że przebieg ich był bardzo uroczysty. Przemówienie o wyraźnej wymowie antypolskiej wygłosił Burmistrz Henschel. Kondukt żałobny z udziałem rodzin nieżyjących i pozostałej ludności niemieckiej przeszedł z rynku na cmentarz ewangelicki ulicą Sienkiewicza przez Nowy Rynek. Następnego dnia rano wysłano nas do zakopywania trumien. W czasie tym miał miejsce przypadek, że do grobu wszedł ojciec i brat nieżyjącego a pochowanego w grobie Zügechoera. Brat był w mundurze SS-mana. Kazali nam odsunąć się na lewą stronę mogiły i weszli do grobu zbiorowego, w którym z prawej strony na końcu była trumna nieżyjącego syna i brata SS-owca. Odkręcili śrubę i uchylili wieko. W tym czasie wydostał się straszny smród trupiego ciała. Zakręcili trumnę i wyszli ze zbiorowej mogiły, a nad mogiłą oboje mężczyźni – ojciec i syn SS-man – oddali honory przez podniesienie ręki „Heil Hitler”.
W czasie zasypywania grobu zbiorowego, co trwało dwa dni, przychodzili miejscowi Niemcy wygrażając nam pięściami, nazywali mordercami i rzucali w nas kamieniami.
Nie jesteśmy w stanie dokładnie podać ilości trumien, ale było ich od 55 do 60.
Skonsultowaliśmy wspólnie, co nam jest wiadomo, gdyż z upływem ponad 50 lat od tych wypadków pamięć może być zawodna. Sprzeczność pomiędzy nami był co do ilości trumien. Pan Majorczyk twierdzi, że było około 48-50 trumien, ja natomiast przypominam sobie, że było trumien od 55 do 60. Ewentualna ekshumacja mogłaby w tym przypadku potwierdzić prawdę.
Śmigiel, dnia 24 luty 1992 r.

Leon Domagała, Franciszek Majorczyk.

Śmigiel, Miasto Wiatraków
Śmigiel Travel
Centrum Kultury w Śmiglu